poniedziałek, 30 czerwca 2014

Holidays, holidays, holidays ... !

Hello .! ;)
Pierwsze dni wakacji mijają nam wspaniale. Spędzamy je razem! ;D
Dziś spędziłyśmy dzień wspaniale ! Tylko że we trzy , bo Doma nie mogła z nami być. No to nasz dzień zaczął się od spotkania w Rogalinie czyli w połowie drogi do Strzyżowa (tam mieszka Mona). Kręciłyśmy dla was filmiki, które złączymy w jeden i dodamy go na YouTube a później na bloga. Tylko, że w późniejszym czasie. Po naszej długiej drodze w tym małej sesji dotarłyśmy do Strzyżowa ok. 14.30. Tam poszłyśmy do sklepu po Hoop Cole i lody, a później do domu Mony. Ogarnęłyśmy się i poszłyśmy znów do sklepu ale tym razem po batony i tymbarki. Dłuższy czas siedziałyśmy pod sklepem, ale po jakimś czasie nasza koleżanka Sylwia napisała, że już do nas idzie więc po nią wyszłyśmy. A tam spotkałyśmy się z nią, Danielem i Mariuszem. Nasz nowy kierunek to była ''patelnia'' czyli wysepka nad stawkiem. Tam spotkałyśmy się z Kubą, a później z Krzyśkiem, Michałem, Maćkiem i Kaśką. Po jakiś 30 min chłopaki i Kaśka już poszli, a my zaraz po nich. Tym razem poszliśmy na huśtawkę i tam jedliśmy wiśnie, a później się nimi rzucaliśmy. Nagle wyskoczył do nas facet i zaczął krzyczeć ''Skąd ją znaleźliście ?'' Nie wiedzieliśmy o co chodzi więc postanowiliśmy sobie stamtąd pójść jak najszybciej. No to poszliśmy na podwórko naszego kolegi Michała i tam znowu jedliśmy wiśnie. Stojąc tam ja czyli Mona pozdrowiłam Patryczka, bo dzwonił do Kuby. Po jakimś czasie znudziło nam się takie stanie więc poszliśmy pochodzić, a po drodze zrobiliśmy kilka zdjęć. A później Kuba znów gadał przez telefon i znów ja (Mona) zaczęłam pozdrawiać tą osobę i okazało się, że to Glaca, który chce ze mną rozmawiać. Nasza rozmowa skończyła się po jakiś 15 min. Naszym kolejnym kierunkiem był ''Wallstreet'', tam zrobiliśmy kilka zdjęć i poszliśmy dalej czyli na festyn. Nam czyli Monice i Olce zrobiło się trochę zimno więc Kuba pożyczył nam bluzy. Po tym wszystkim poszliśmy zjeść fryteczki i później połazić po Strzyżowie. Przed 'hotelem' huśtaliśmy na huśtawce, a po tym poszliśmy odprowadzić Sylwie do domu. A następnie wróciliśmy na zabawę żeby zobaczyć co się tam dzieje. Chwilę siedzieliśmy, a ja (Olka) poszłam tańczyć ze swoją siostrą Kaśką. Kuba odprowadził nas do domu Mony i wolnym krokiem weszłyśmy po schodach na górę. Gdy weszłyśmy, od razu napiłyśmy się wcześniej kupionej Hoop Coli. Ja (Mona) włączyłam komputer, a po chwili na podłodze zasnęłam (Ola). Mona siedziała na łóżku i pisała na telefonie, a Pina leżała w kącie i też bawiła się telefonem ;) Po dłuższej chwili nam (Ola z Moną) się zamieniły, a ja (Olka) szybko zasnęłam na łóżku. My (Pina z Moną), siedziałyśmy do godziny 3 nad ranem, śmiejąc się i pisząc z różnymi ludźmi. Rozłożyłyśmy łóżko i my (Pina z Moną) jeszcze gadały a ja (Olka) poszłam spać. I tak zakończył się nam czas wspólnie spędzony. A wam jak miną pierwszy weekend wakacji.? Jakieś plany na kolejne dni.? ;D



sobota, 28 czerwca 2014

Waakacjee.!

Heeej, dzisiejszy dzień spędziłyśmy wszystkie cztery. Koło godziny 16 ja czyli Dominika wyjechałam po Monike na przystanek i pojechałyśmy do niej do domu, tam nagrałyśmy dla was filmik który pojawi się z lekkim opóźnieniem ale go dodamy. Po nagranym filmiku poszłyśmy robić zdjęcia żeby wam coś pokazać. Tam 'ogarnęłyśmy' jakie zdjęcia można porobić. Zamazałyśmy niektóre napisy bo nas zdenerwowały bo niszczą starą szkołę. Po zrobionych zdjęciach poszłyśmy do domu popryskać się od komarów i pobawić się z psem który gryzł za nos. Później poszłyśmy do świetlicy bo było ognisko i tam już była Olka i Pina. Po chwili siedzenia musiałyśmy iść po wodę na herbatę. Jak wróciłyśmy już z wodą grałyśmy w ping-ponga, ale za chwile poszłyśmy na ognisko tam chwile posiedziałyśmy i znowu tylko we cztery poszłyśmy do starej szkoły ale do takiego pomieszczenia zwane mleczarnią bo tam była 'scena' tam sobie tańczyliśmy i śpiewaliśmy ;D. I wpadliśmy na pomysł żeby w świetlicy puścić muzykę i potańczyć ale siedziało tam za dużo osób i poszłyśmy odbijać piłkę. Po skończeniu grania poszłyśmy do Dominiki po rowery i musiałyśmy odprowadzić Mone bo musiała wracać. Po drodze dołączył do nas Kuba i tak w piątkę sobie jechaliśmy było dużo śmiechu i koło godziny 22 pożegnałyśmy się z Moniką i Kubą, a my wracałyśmy już tylko we trzy (Doma, Olka i Pina). Wracając Olka wpadła na pomysł żeby zadzwonić po Ślimaka (Artura :D) żeby po nas wyszedł. Jak już doszedł do nas pojechaliśmy posiedzieć przy ognisku. Przy ognisku się 'biliśmy'. I niestety koło 23 musieliśmy już wszyscy pojechać do domów, Olka pojechała z Piną a Dominika poszła z mamą. I tak to skończyła się nasza pierwsza sobota wakacji, a wam jak się zaczęły wakacje ? ;)


niedziela, 22 czerwca 2014

Świętojańska Noc Motocyklowa w Strzyżowie ! ;D

Hej!
W Sobotę (21.06.2014r.) czyli wczoraj odbyła się Świętojańska Noc Motocyklowa. Więc my (Pina i Olka) przyjechałyśmy rowerami ok. 12;00 do Mony. Domy nie mogło z nami być. Na początku poszłyśmy do sklepu po Chipsy i picie, jak już zjadłyśmy to zaszłyśmy na chwilę do cioci Mony, a potem po kurtki bo zrobiło nam się zimno. Gdy już wychodziłyśmy, natrafiłyśmy na pokaz Total Mess Crew. Byli nieziemscy ;D Po tym poszłyśmy na plac sprawdzić czy coś się dzieje, tam spotkałyśmy Sylwie, Kamile i Ole. Dłuższy czas rozmawiałyśmy, a w trakcie oglądałyśmy pokaz sztuk walki w wykonaniu Tomaszowskiego Klubu Karate Tradycyjnego. Wtedy się dowiedziałyśmy, że ksiądz który nas uczy Religii, też należy do tego klubu i ma brązowy pas ;) O 18;30 poszłyśmy do sklepu kupić parę rzeczy, a następnie do Mony ułożyć fryzurki i się pomalować. Po dłuższym czasie o 20;30 poszłyśmy znowu na plac tam również spotkałyśmy dziewczyny ale już bez Oli bo musiała już iść do domu. Zaczęło nam się nudzić więc poszłyśmy na dłuższy spacer, wtedy chłopaki przyjechali na rowerach (Błażej, Maciek i Krzysiek), no i niestety nie chcieli się odczepić ;) No cóż, jakoś trzeba sobie radzić, więc po jakiejś 2km. przechadzce odjechali, a my poszłyśmy wolnym krokiem do Sylwii. W trakcie Monie zaczęła lecieć krew z nosa ponieważ, skończyły jej się tabletki na alergie i co chwile nam smarkała i kichała ;D Chwilkę siedziałyśmy na podwórku, a Mona poszła do ubikacji wytrzeć noska ;) Po załatwionej sprawie poszłyśmy w stronę imprezy ;) Jeszcze w trakcie chłopaki zawracali nam głowę, ale znosiłyśmy to. Przeszłyśmy prawie pół Strzyżowa ponieważ szukałyśmy miejsca by wygodnie usiąść. ;) Około 22;00 poszłyśmy tańczyć. O 23;30 wygłoszono mowę o obrzędach Nocy Świętojańskiej. O 24;00 dziewczyny w sukniach ślubnych wypuściły wianki ze świecami na stawek obok placu ;) Jeszcze dłuższy czas tańczyłyśmy i chwilę postałyśmy. Ok. 1;15 poszłyśmy do domu bo było nam zimno ;/ Spałyśmy (Olka i Pina) u Mony, ponieważ rodzicom nie chciało się po nas przyjechać ;D Około 11:00 rano przebudziłyśmy, ale leżałyśmy do 13 ;) W trakcie grałyśmy na telefonach albo wchodziłyśmy na komputer. Pani Kamilla (mama Mony) zrobiła nam herbatkę, a póżniej jeszcze kopytka. Mniaam ;D Po 14 przyjechał tato Piny (Marek) i zawiózł nas (Pine i Olke) do domu. A rowery dalej u Mony... ;D Właśnie tak skończył się nam ten dzień... No i noc ;) Jak wy spędzacie Weekendy ? Z przyjaciółmi czy raczej w gronie rodziny ? ;)


Przepraszamy za brak zdjęć ale nie zrobiłyśmy dość ładnych i dobrej jakości.

czwartek, 19 czerwca 2014

Wycieczkaa do Krakowa ;3 !!

Cześć wszystkim :) Co tam u was ? U nas jest super ponieważ byłyśmy na trzy dniowej wycieczce w Krakowie było świetnie.

Pierwszy dzień:
Wyjechałyśmy spod szkoły o godzinie 05:00 rano, byłyśmy troszkę zaspane więc jak już siadłyśmy na swoich miejscach w autokarze to Olka postanowiła iść spać, a Mona, Doma i Pina rozmawiały bo im się nie chciało spać. Długo nie spała bo też razem z nimi potem rozmawiała. Jechałyśmy 8 godzin z postojami pierwszy postój był w Rzeszowie na stacji benzynowej trwał godzinę. Poszłyśmy do łazienki i postanowiłyśmy sobie posiedzieć na świeżym powietrzu więc siadłyśmy sobie na ławkach tam robiłyśmy sobie zdjęcia i machałyśmy do jakiś chłopaków, którzy się na nas patrzyli. Po godzinie spędzonej na stacji paliw musiałyśmy wracać do autokaru i dalej jechać. Po około 15 minutach Mona, Doma i Olka zasnęły a Pina grała na telefonie. Obudziłyśmy się przed Krakowem i poszłyśmy do wc przed zwiedzaniem kopalni w Wieliczce. Weszłyśmy do kopalni i tam mieliśmy spotkanie z duchem skarbów był wredny "tępy" ponieważ krzykną na nas (Doma, Olka, Mona), że wolno szłyśmy. Na początku był konkurs toczenia walca kijami i dostałyśmy 2 punkty. Po tym dalej poszłyśmy zwiedzać kopalnie na koniec dostałyśmy zaproszenie od skarbnika na soczek w kartonie i batonika. Po wyjściu z kopalni następny kierunek to był aqua park. Doma i Pina nie mogły pływać ale za to Ola i Mona mogły , więc poszły do przebieralni się przebrać w stroje i weszły na basen i tam skorzystałyśmy ze wszystkich atrakcji. A za to Doma i Pina siedziały w kawiarni. Po paru minutach znudziło się siedzenie i poszłyśmy zobaczyć jak pływają dziewczyny i zauważyłyśmy tam telefon z którego mogłyśmy sobie porozmawiać przez szybę za free, ale jedna słuchawka nie działała i nie porozmawiałyśmy sobie. Po dwóch godzinach basenu pojechaliśmy zakwaterować się w hotelu . Dostałyśmy klucze i miałyśmy zostawić torby i poszłyśmy na obiadokolacje po zjedzeniu poszłyśmy do biedronki po szczoteczkę do zębów bo Mona zapomniała wziąć z domu. Po zakupach wróciłyśmy do swoich pokoi i malowałyśmy sobie paznokcie i w czasie malowania paznokietków jedna z dziewczyn poszła się kąpać. Po prysznicu wszystkie wyszłyśmy na balkon, ale było zimno i poszłyśmy do pokoi jeść chipsy i pić cole i słuchać 'Polo Tv' ale około godziny 0:00 Olce zachciało się spać i poszłyśmy wszystkie. I tak właśnie minął nam pierwszy dzień wycieczki.



Drugi dzień:
Po dobrze przespanej nocy, pierwsza wstała Mona bo musiała wyprostować swoje włosy, następnie Pina, potem Ola i Doma. Gdy włosy i reszta były już ogarnięte Pina i Ola zaczęły tańczyć zumbe z 'EskaTV'. Robiłyśmy sobie zdjęcia i oglądałyśmy telewizje ;D O 7:30 zeszłyśmy na śniadanie. Później poszyłyśmy do pokoju po plecaki i o 8:30 wyjechałyśmy do Inwałdu. Podczas 1:30 h podróży przysypiałyśmy, rozmawiałyśmy, słuchałyśmy piosenek, a także śpiewałyśmy ;) Około 10 byłyśmy na miejscu, pogoda nam sprzyjała, a wszystkie miały dobry humor. Na początku poszłyśmy do wielkiego zamku, odwiedziłyśmy warownie, sale tortur i wierze widokową ;) Potem odwiedziłyśmy chaty i ludzi średniowiecza w każdym coś robiłyśmy np. wybijałyśmy serce w kuźni, robiłyśmy liny. Po tym odwiedziłyśmy smoka który śpiewał i ział ogniem. Następnie poszłyśmy do łucznika, po długim słuchaniu dowiedziałyśmy się że mogą strzelić z łuku tylko 4 osoby, a my się nie załapałyśmy. Szybko poszłyśmy do parku miniatur, miałyśmy przewodnika który opowiadał nam o tych miniaturach, ale naszą uwagę skupiła wieża Eiffla w której musiałyśmy mieć zdjęcie. Po ok. 30 min. oprowadzanie po parku się skończyło, a my szybkim krokiem poszłyśmy w stronę lunaparku. Na początku Mona i Doma poszły na lodowisko ale szybko zeszły bo się okazało, że się źle jeździ. Następnie weszłyśmy do koła młyńskiego, które bardzo, bardzo wolno się obracało. Gdy wyszłyśmy, Mona i Doma od razu podbiegły do 'Pirata', czyli statek który przechyla się do przodu i do tyłu, Pina i Ola robiły zdjęcia. Potem poszłyśmy do samochodzików 'Autoscooter', a po tym do kina 5D. W kinie dostałyśmy po twarzy jakąś wodą, która się lepiła miał to niby być jad węża. Następnie poszłyśmy na lody, a po tym na wielką zjeżdżalnie 'Super Ślizg'. Zauważyłyśmy zielony labirynt więc Doma, Mona i Ewa poszły do środka, a Pina i Ola weszły na wysoką altanę z której kierowałyśmy dziewczyny do mety. Po długim szukaniu Mona, Doma i Ewa dotarły do końca. Po szybkim przejściu i tak samo szybkim namyśle Pina, Mona i Ewa poszły do domu strachu 'Egipt Horror Show', chwilę tam im zajęło przejście, a ich piski było słychać na zewnątrz. Z wielkim impetem wyskoczyły z domu strachu i szybko się otrząsnęły. Mona i Doma poszły na 'Pirata', a Pina i Ola na 'Autoscooter'. Po ok 30 min. znowu razem się spotkałyśmy i poszłyśmy po picie na drogę, a następnie znowu na 'Super Ślizg'. Ok. 17:00 była zbiórka, a potem wyjazd do hotelu. Gdy dotarłyśmy poszłyśmy na obiadokolację, po 20 min. skończyłyśmy i przeszłyśmy się do Biedronki po jedzenie i picie. Gdy byłyśmy już w pokoju, znudziło nas oglądanie telewizji, wyniosłyśmy sobie krzesła na balkon. Jedząc chipsy, zauważyłyśmy 2 chłopaków ,którzy siedzą na ławce przed naszym balkonem i się na nas patrzą. Wysyłaliśmy do siebie różne gesty np. machałyśmy. Po 15 min. obok nich zebrała się grupa ludzi. Próbowałyśmy się dogadać po angielsku, chociaż nam to za dobrze nie wychodziło. Okazało się że oni są z Włoch, a słowo które umiałyśmy po Włosku to ciao czyli cześć. Więc co drugie słowo wypowiadanie przez nas to było ciao. Wpadłyśmy na pomysł żeby zawołać kolegę który umie Włoski ale on nie chciał. Po dłuższej rozmowie poszli zwiedzać Kraków, a my weszłyśmy do pokoju. Gdy już nie miałyśmy o czym rozmawiać wyszłyśmy przed hotel i chwilę tam siedziałyśmy. Gdy już wróciłyśmy po kolei zaczęłyśmy się myc, malować paznokcie, suszyć włosy. Dłuższy czas jadłyśmy serki które kupiłyśmy w Biedronce, a następnie wyszłyśmy na balkon chwilę posiedzieć. Grupa z Włoch już wracała, więc do nich pomachałyśmy i weszłyśmy do pokoju bo się już zimno robiło. Jadłyśmy żelki, a potem umyłyśmy zęby. Chwilę jeszcze razem siedziałyśmy i rozmawiałyśmy, ale już zrobiłyśmy się zmęczone, więc położyłyśmy się spać. I w taki sposób miną nam drugi dzień wycieczki.



Trzeci dzień:
Ostatni dzień naszej wycieczki zaczęłyśmy podobnie jak drugi. Więc po obudzeniu zaczęłyśmy prostować włosy, malować i ubierać. Tego dnia miałyśmy śniadanie godzinę później czyli o 08:00. A na naszym śniadanku spotkałyśmy naszych 'kolegów' z Włoch, którzy nas za bardzo nie zauważyli bo byliśmy wszyscy za parawanami. Po naszym śniadanku musiałyśmy iść ogarnąć pokój bo u nas wszyscy mięli zostawić swoje torby. Po ok. 30 minutach poszliśmy się wszyscy spotkać z panią przewodnik. Dostaliśmy słuchawki, żeby ją lepiej słyszeć. Po tym wszystkim poszliśmy na piechotę zwiedzać Kraków. Szliśmy, szliśmy i szliśmy, długa droga. No i wreszcie doszliśmy. Zwiedzaliśmy wszyscy kościoły, wawel, jamę smoczą itd. O godzinie 12:00 mięliśmy rejs statkiem po Wiśle. Podziwiałyśmy widoki, były świetne. Płynęliśmy 1 h. Po tym całym naszym zwiedzaniu mieliśmy tylko 15 min. na kupienie pamiątek, bo zabrakło nam czasu. O godzinie 16:30 mieliśmy obiad. Średnio dobry. Po obiedzie pani pozwoliła nam pójść do biedronki po rzeczy na wyjazd do domu, kupiłyśmy batoniki i picie. No i o godzinie 17:00 czas był pożegnać się z Krakowem. Spędziłyśmy tu na prawdę miło czas. Po wejściu do autobusu, zaczęło nam się strasznie spać, bo byłyśmy mega zmęczone. No ale jak tu spać jak jest głośno. Więc Mona i Ola postanowiły słuchać piosenek, a Pina i Doma rozmawiały. Na drugim postoju Ola, Mona i Doma postanowiły się przebrać bo później mogło im być zimno. Po przebraniu poszłyśmy do McDonalda i tam jadłyśmy frytki i hamburgery i do tego cola. Po zjedzeniu zauważyliśmy bardzo ale to bardzo ślicznego chłopaka, który do nas machał *.* Ale po jakimś czasie sobie już poszedł, a my poszłyśmy na stację do toalety bo w McDonaldzie była duża kolejka. Jak już wróciliśmy do autobusu to siedzieliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy się i rzucałyśmy się z chłopakami papierkami. A później siadłyśmy na dwóch siedzeniach we 3 (Doma, Mona, Olka). Po kolejnym postoju, zrobiło nam się w autobusie nie dobrze bo zaczęło tam strasznie śmierdzieć i Mona z Domą mało co nie zwymiotowały. Ale jakoś przetrwałyśmy do końca drogi do domu z woreczkami przy buzi. Przez jakieś 30 min. Doma z Moną siedziały na samym przodzie z nauczycielkami bo już nie wytrzymywały z tyłu. Tak mocno śmierdziało. Fuuj ! O godzinie 02:00 byłyśmy już przed szkołą i w autobusie czekałyśmy na rodziców, ale bardzo szybko przyjechali. Pożegnałyśmy się i rozeszłyśmy się do swoich domów. No i tak właśnie minęła nam nasza trzy dniowa wycieczka z której jesteśmy zadowolone. ;D